środa, 18 listopada 2009

Nie ma lepszej połowy zdania w muzyce i nawet magiczne przerzutnie są mniej elokwentne, niż ta prosta konstrukcja




Swans - Better Than You


"I'm so glad, that I'm better than you [...]"

Michael Gira


"Yeah", kwestia Milesa Daviesa, gdyby nagrała się na jakimś wydawnictwie, byłaby z kolei najlepszym słowem w muzyce. Być może nawet według krytyków.


Coś mi się przywidział hypnagogic pop w poezji naszej bardzo młodej

"Słyszysz jak nucą im piosenki z dzieciństwa?":


Washed Out - Belong



No i z racji wymienionej w tytule tego posta będzie to pierwsza w dziejach bloga prezentacja zbiorowa. Twórczość przedstawionych Autorów ulepiłem ku własnej uciesze w jedno słodko-gorzkie zjawisko, które można naszkicować tak: neosentymentalny plaster miodu, "pszczoły wyobraźni", szerszenie mimesis (szerzenie trochę też). Dość dziwne klimaty: kwiaty, ciepło, rodzice, z bardziej nowoczesnych: papamobile. I: ONI NIE SĄ TACY ZMĘCZENI, JAK TO BYWA ŚRÓD MŁODZIEŻY.




Jacek Kawecki


Dwa wiersze na otwarcie

1.

Spóźnieni oddajecie się miniaturowym światłom.
Całą noc żółte dzioby ptaków wystają zza krat
Tamtego raju. Cień wraca. Sekwencje lekkich barw
Pulsują. Ciało znika bez krwi. Inne oczy słońca

Kwitną jak sny ubogich dzieci. Kwiaty paproci
Rozkładają przed nami ramiona by płynąc bez końca
W ciemnym oku tunelu. Ich bramy to białe linie
Jak żyły. Bez uśmiechu.

2.

I po to było to całe morze czerwone? Koniec nocy
Jak cztery strony światła. Widziałem krople kawy
Spływające z ust. Padał śnieg. Trzy małe postacie
Łączą się w jedno. I robi się sucho od płaczu.

Mówi, aż ktoś nie zacznie go słuchać. Wlepia oczy
W wzburzone fale nieba. Z mgły unoszą się cztery
Dźwięki. Żegnaj, nie mogę się mylić. Zapamiętałem
Cię, lecz dalej nic.





Michał Szymaniak


mam wszystko na chwilę

15 minut darmowych rozmów z wybranym numerem przez trzy minuty
i tryper na sekundę bo chciałeś zobaczyć jak się żuje gumę ze schizofrenią

loteria los ci sprzyja wygrywa jeden z miliona mój sąsiad akurat tak blisko mnie
to mi się już pewnie nie uda a może coś sprawi, że jednak może ta miejscowość jest szczęśliwa

mam ochotę na raka skóry podobno można ją zrywać jak jabłka czerwone soczyste



ojciec umiał rozmawiać z młodzieżą


bo w sumie to jak można nie słuchać człowieka na złotym tronie zawieszonym 1000m n.p.m. i jak się nie patrzeć na zafoliowane pudełeczko z napisem pope przejeżdżające przez ulicę

panie ojcze niech pan opowie jakiś dowcip
niech pan pożartuje z młodzieżą

a zamiast mówić żartować opowiadać i być super to on jedzie dalej i jedzie i jedzie ale widać że rusza ustami tylko cholera nic nie słychać ale ja słucham bo wszyscy słuchamy a w dodatku tak ładnie tymi ustami rusza

papo jest papa piękny





[źródła: Neurokultura.pl [1], Neurokultura.pl [2]]

.

wtorek, 17 listopada 2009

Urywa koronę



Volcano Choir - Island, Is

Walia - Szkocja, 14.11.2009

Zagadka: Jeśli Ramsey = Król, to komu zabrał piłkę?



Robert Król



CUDZE SERCE


Chciałabym zobaczyć, jak rzucasz palenie,
nim poniesie cię śmierć i podniesie się szum,
a włosy wystawione na szwank zapyli motyl
albo chrząszcz, przyjaciel wilgoci i ciemna.

W biurowcach ich nie ma, jest cisza i zapach
sukienek, opalonych ramion oraz powietrze,
które stoi i czeka, aby je poruszyć w windzie,
holu, przy recepcji. Tam też cię sprowadzę.

Herbata może poczekać. Obroty wrzątku
przeniesiemy w czasie. Będziemy chodzić
po piętrach i czule pukać. Zniesiesz ostatnie
ślady promieni. W oknach pojawi się szkło.


.

czwartek, 12 listopada 2009

Mam wreszcie swój easy-reading, pozorny - a jakże!




Air - You Make It Easy

1. Odkryłem pisarza wierszy odkrytego już parę lat temu.

2. Czyli rozpizd.

3. Niebawem więcej tej sensacji.

[edit:]

4. Przy drugim, porannym czytaniu nic nie pozostało z tego pisania. Okazało się pozorne w swojej wątłej całości. Z sensacji umknął sens. Niech wisi to jako przestroga przed pochopnymy hajpamy.

Air - How Does It Make You Feel?



Moja, nie Twoja nadzieja




Mouse On Mars - Distroia

Air - Caramel Prisoner

Boredoms - Vision Creation Newsun



Łukasz Podgórni


Miejsce:
Internet, Polska.

Lata aktywności:
2012



Kluczowe postaci i ich wkład:
Podgórń
- programowanie, sample, bit, elegancje, znajdowanie przestrzeni i kosmicznych przestrzeni między dioptriami informatyków.

Dziura w stogu siana:
Niezrozumiany na Nieszuflada.pl

Opis na GG:
prosimy nie regulować drżenia

Płyta, której wstyd nie mieć:
Noce i pętle

Influenced by:
IDM? "Eksperymenty krautrockowe, wszelkie style free."? Noise? Czerwona Rosja? Bill Gates? Matthew Broderick?

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:
Roman Bromboszcz.

Coś jeszcze?

Dodechowo inspirujący, pisze na zwolnieniu warunkowym. Nie ogarnę jego blogów - nie starczy mi rękawów, które mogłyby pochłaniać ichnie asy, pozwalając mi posuwać się.



Skarbiec Koronny

Wyłóż się na arrasie,
Bogurodzica to 8-bit!



wiersz dla waldemara jochera

lubię osowiałych ludzi
i trzciny w audi

żeby tak każde słowo brzmiało jak butla




Stay tuned


Drżącą ręką regulujesz odbiornik, prosimy nie regulować
drżenia. W trzasku i szumie proszę drążyć jamę
i osadzić szmer łąk, i osadzić obecność konia przy wodzie,
kiedy będzie gotowa.
Koń + pijące podkowy. Koń + przewrócona cysterna z ręcznym
hamulcem, zaciągniętym na oczy. Patrz: potrącone sprzęgło.




wykryłem mono

Życie jest bumboxem w jaźni Bromboxa
brom się nie liczy
brom nam opowiada o pokrzywach i trze
nam buzie trze nam buzie
więc zjedz (ludzie + słońce
słoń
ce cłońsce

rozkmiń spożyważ zapach lisa tudum tud
um wywar wywar hej ziom elo w chinach
dziura pod nami byśmy wpadli do jego

Klei sie budepran na antenach
Z dDoskoku przejmuje message
Ssie pokrzywa czloonek
i spadam w toio miske ryżu

Shannon shanno shann cswiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

Co niesiesz? mi? kłączniczko?

goły zadek, goły zadek, ek

Dlaczego informacje się wykluczają?
Dlaczego informacje się masturbują?
Dlaczego informacje się ślinią?
Dlaczego informacje się straciły
w przebarwionej miłości?

i dokąd mnie niesiesz w to miejsce
i czemu tylkoma drogami na wielu róznyach
a słyszałam że wczoraj tak nie było
ależ że dziś także proszę o dpkąd mie niesiesz
krokodylku smoczku pół księciu

dzień dobry kafelku jak tam twój lech
zagłębie powiedziało że tata jest bromboxem
popełniam tomka świtalskiego. czuję się
trójkątną cipą. sle się poleszczyłem.

ślę śląsk i to kategorie karkówki
czas na sprayu

nosorożce wiją się w połogu
który opiewa okaleczony owoc
owoc łona maryji i wszystkich 849021

doprawdy jest świat i odchodzą od niego
dworce

dworce 0 bang bang slę śląsk i niech
się zapętla sezony odchodzą i zmieniają
roweczki i paseczkach grzebyka (tak, tak
pan grzebyk on opowie nam o pancernikach
gdyż pancernik to ciota to wszystko
tomasz pół "k" to ciota(ur30) nigdy nigdy
więc masełko i "pułeczku, spoko" niczego o mnie nie ma
na etykiecie po etylinie

eu82q90 doprawdy ślę śląsk mogę
narysować 14 różnych zwierząt

Pnie się pień
pieni po ostanie Kopehanhagi
Nie mam różdżki
co mam?


[Lady GaGa wyraża optymizm...]

Lady GaGa wyraża optymizm. Odtwarzam
ponownie. Lady GaGa wyraża optymizm
i tańczy
na tle białej willi.


[źródła: Nieszuflada.pl, Neurokultura.pl]


środa, 11 listopada 2009

A gdyby to był ejakulat?




http://www.youtube.com/watch?v=wU291yKCbBE

Cat Power


Paweł Konjo Konnak



zidiociały do cna kot antek puścił
zdradziecki strumyk na nogę
dziadka
to dobrze powiedział dziadek
to znaczy że mnie akceptuje
ma do nas zaufanie




[źródło: Paweł Konjo Konnak, "Król Festynów" - tom nominowany do Nagrody Nike]

poniedziałek, 2 listopada 2009

Proszę Państwa: Piotr Chlebus



Megamag nurtu new sentimentalism (a guzik!):


Piotr Chlebus



1. Trzy myśli, trzy serca, trzy wszystko


Ogrzewasz w dłoni szkielet wielkiego gada. Jego kości
pasują do jego imienia i niemal słyszę jego oddech
przez Twoje palce. On też kiedyś musiał tędy biec,
krusząc swoimi paluchami świeżo zmarznięte kałuże.



3. Powrót

Białe ślady wody i ciała wchodzą coraz głębiej
i głębiej: przez język, przez dłonie, przez sen.

Kiedy idziemy znów przed siebie, między
wschodzące trawy i tysiącletnie kamienie
,
staram się w pamięci liczyć wszystkie wyspy.



13. Nie przeszkadzać

Kora zaprasza mnie do wdrapania się po niej.
Chcę jej dotykać stopami, dłońmi, kroczem.

W cieniu słońce nie jest takie straszne,
Mruga do mnie przez gałęzie. pod trawą

Mrówki podnoszą ciężary. nie przeszkadzam im.
Nie przeszkadza im w ogóle to, że po nich chodzę,
Ani to, że chodzą po mnie.

Ptakom nic nie przeszkadza.



21. Wiem, wiem

Wiosna dopiero się zaczęła. a
słońce już zdążyło poplamić
Świeżą pościel. telefony kwitną,
komputery mruczą. zegary są
Najgorsze. rozsiewają wokół swój
drażniący zapach. w ogrodzie
Pod ścianą plastikowe meble
stoją włożone w siebie.




[źródło: http://cycgada.art.pl/?p=1294#more-1294]

niedziela, 25 października 2009

piękne


http://www.youtube.com/watch?v=zEJwyp1TSDM


Billy Bao, hiszpański noise'owy band, bo w dziejach to chyba Hiszpanie mieli największy problem z piractwem



http://www.youtube.com/watch?v=TU7V5_Jy-RI

POOLSKAAA!


Tomek Grobelski



Polacy!

Pirates!


Bardziej freak folk, niż avant pop



ale muzyka to wykręcony pop:


http://www.youtube.com/watch?v=nBjVi-x8rA8

Ariel Pink's Haunted Graffiti - The People I'm Not

Takich poetów trzeba czytać. W połowie drogi między Sosnowskim a Świetlickim robi się od jakiegoś czasu bardzo ciekawie. Grzegorz Wróblewski w najnowszych utworach jest swobodnym i pełnym uważności eksploratorem psychedelicznych odmian prostoty. Nad mutacjami dominują zestawienia, perspektywy. Wróblewski kreuje inspirującą niezwykłość jak najdalej od manieryzmów i obsesyjnych zawiłości. Kiedy tylko czytamy, nie brakuje nam tchu. Co innego w wypadku czytania ze zrozumieniem.


Grzegorz Wróblewski


(Wiersz)

Ten suchy mężczyzna, zbieracz nasion, zawsze w budzie z indykiem,
nigdy
nie nauczył posługiwać się łyżką i nie był jeszcze z żadną kobietą.
Nikt nie ma o to do niego pretensji, nikt

oprócz starego medyka. Chociaż nie,
medyk też nic do niego nie ma. Może więc Wielkie Oko?
Ktoś musi być przecież jego zajadłym
wrogiem.



Dodo

Wyspiarze z szacunkiem wylizują śnieg.
Nie widać okultystów. (Zwaśnione koty
wycofały się z gry.) Ptak Dodo nie mógł się
dostosować

(gorący ocean wyparował nam z kamiennej posadzki).
Przestałem chodzić.
Oto moja skakanka!
Turlam się w słoju,

wraz z uszkodzoną czereśnią
i autystycznym żukiem.



[źródło: http://cycgada.art.pl/?p=1435#more-1435]



Zmurszały laptop na dnie jaskini

mowy. Jakieś zdanie. Czy był również
świst pytajnika, skalny nawis, na którego
krańcu waha się ostatni wydech po zamknięciu
znaczenia? Jesteśmy pewni, albo nie, nie jesteśmy pewni.
Czy chcieliśmy coś powiedzieć? Nie, raczej nie,
lepiej niech ktoś inny powie za nas. Jesteśmy
silni i twardzi. Nie, jesteśmy miękcy, czy nie wiecie,
gdzie znaleźć lepszą kryjówkę? Albo może jesteśmy odważni
lub mądrzy? Istniejemy a potem nie będziemy istnieć.
Nigdy nie zaczęliśmy istnieć i w ogóle nas nie ma.
Zgłupieliśmy od wszystkiego do reszty.
Reszta jest milczeniem, to też jest możliwe.

Reszta jest nic nie warta. Reszta, czyli to, co po
nas pozostanie. Zarośnięte przez bluszcz nagrobki.
No, chyba że coś lepszego: zmurszały laptop
na dnie jaskini. Ci, którzy przyjdą po nas,
wzdychać będą do naszego życia, bo nie
ma chyba bytu wśród bytów, który nie chciałby
być innym bytem (to byłaby wolność –
móc być takim bytem, jakim się chce;
ale ile w tym klasycznej nieodpowiedzialności!).

Jakaż w tym pociecha, że ci, co przyjdą po nas
będą wzdychać do czasów, które zdarza nam się

przeklinać:

co ja plotę! Przecież nawet nagrobków nie będzie!
Już widzę siebie pod lodowcem. Widzę siebie
zasypanego przez wędrujące wydmy. Widzę
siebie na dnie morza. Nie ma nic lepszego
pod względem terapeutycznym, jak widzieć siebie
w którymś z takich jakże uzdrowiskowych miejsc.

Widzę połyskujący w słońcu lodowiec alpejski.

Widzę czerniejący przed zmierzchem horyzont pustyni.

Widzę szamaragdowo-turkusowe rozedrgane morze.

Gdybym był nawet najpiękniejszy na świecie,
wypielęgnowany jak Wiśniewski albo Beckham,
wybrałbym los lodowca, pustyni albo morza.
Nie chodzi o nieśmiertelność czy wielkość.

Chodzi o zwykłe trwanie w równowadze
Galaktyki, bez eksponowania świadomości


[żródło: http://www.literackie.pl/utwory.asp?idautora=54&idtekstu=1890&lang=]


sobota, 24 października 2009

...



Wioletta Grzegorzewska



Feerie


Zjeżdżamy z oblodzonego pagórka
na workach wypchanych sianem,
połykając kule powietrza, kawałki
nieba, deble słupów granicznych.
Wysypujemy odpryski lodu z relaxów
aż sztywnieją przemoczone rękawiczki
i znowu biegniemy na górkę jak w transie,
z nadzieją, że będzie tak całe ferie.

Nasz Mont Blanc topi się od plandeki.
Słońce znika szybciej niż adrenalina
na rozpalonych, dziecięcych policzkach.
Za krzakami pojawiają się spacje świateł.
Mama woła: – Do domu! – więc wracamy.
Oczka szklą się jak zamarzające planety.



Łuskanie

W każdym strąku bobu niespodzianka:
zezowate oczko albo zrośnięte fasolki
jak dwojaczki w czarnych tupecikach.

Mogłabym tak godzinami badać miąższ;
zbierać jajeczka mszyc jak grudki wiatru;
szukać stworzeń w kolebkach z celulozy.

Na szczęście nie zostałam biologiem
i teraz obserwuję przez szkiełko Leibniza,
jak wyrzucone łuski fermentują w koszu.
Kuchnia wypełnia się zapachem winiaku,
a jej monady próbuje złączyć maleńki pająk.

środa, 21 października 2009

Proszę, proszę. Jeden z moich ulubionych polskich poetów. Pył/łypnijcie

[http://www.youtube.com/watch?v=156Ly0v5Og4&feature=related]

Loscil - Resurgam



MLB


Sofostrofa

Przychodzę do ciebie, rozwinięty jak bąbelnica.
Przelobowujesz mnie swoją piłką.
Tylko ambicja wystaje mi jak kabłąk i łączy
z siatką elektryczną, sufitem dla samochodzików.
Przelobowujesz mnie swoją piłką. Nie jest słupem,

nie jest wieżą, nie łączy chmur z zakurzonym placem,
pyłem w powietrzu, wślizgami w piasku i żwirze.
Widzieć i czuć, jaśniej i więcej, w wieży
poziomej, przenośnej, łączącej
nogi z głowami. O świcie

otwiera się tunel, mówisz, podpływa ryba.
Co to za ryba, co pływa tunelami?
Czy może się popsuć od głowy? Nóg? Pleców?
Tunel, mówisz, przelobowujesz
mnie, wślizgi –


żródło: http://mlb.free.art.pl/sofka.html

wtorek, 20 października 2009

zajebisty avant pop robi Bart Konstrat, zajebisty



Prostota, łatwość czytania lekkości pisania, olśniewającego nawet w stylistycznym ściszeniu, a może nawet dzięki niemu bardziej.


http://www.youtube.com/watch?v=h2oGWzOaIJs
(Gang Gang Dance - Vacuum)



Bartosz Konstrat



o łatwych piosenkach


Kto rozkazał nam bać się bardziej niż rannym zwierzętom? Dlaczego owoce mogą
zabijać?

Dlaczego myślę o tym, zamiast słuchać łatwych piosenek?

Ponieważ boję się bardziej niż ranne zwierzę. Wszystko, co posiadam, jest ulotne jak nasionko klonu. Helikopter porwany przez okrutny bez powodu wiatr.

Bo czego oczekuję? Najgorsze jest to pytanie. Niepotrzebna duma. Lepiej byłoby
przecież skupić się na pojedynczych godzinach. W każdej zagnieździć się jak w kokonie,
który dopiero ma mnie rodzić.

Lecz zamiast tego napięcie. Ciągła walka. Postaraj się, nie wiesz nawet, jak dużo
możesz zyskać. To te podstępne usta, które zagnieździły się w moim uchu. Jestem ich
więźniem.

I tylko przez szybę widzę chłopców w krótkich spodenkach. Mają lśniące uda.
Wdzierają się w wodę jak karetki pogotowia. My leżymy na tratwie. Na starej,
zardzewiałej łodzi.


Nasze sutki wołają: ratunku, ratunku!



sobota, 17 października 2009

ciąg dalszy obwieszania bloga linkami do piosenek wywołujących ejtisy



http://www.youtube.com/watch?v=6OsTUnkqSi4&feature=player_embedded




[miejsce na wiersz]


rezime

1. widać, że szczególnie frapuje nas badanie możliwości poetyckiego realizmu. całkiem to naturalne po przygodach z trzema pierwszymi tomami Bartłomieja Majzla, o których napisaliśmy magisterską.

2. chcemy zaznaczyć, że nie ma i nie będzie na tym blogu szerzącego się kolesiostwa i koleżankostwa, bo nie mamy po temu nawet możliwości. mamy wśród naszych kolesiów i koleżanek tylu poetów, ilu można policzyć na jednopalczastej dłoni. jeśli więc któreś z tych zjawisk wystąpi, to nie będzie to jego szerzenie się, no nie? toteż luuuz

3.
luuuz, dokładnie przez trzy 'u' w dość znacznym stężeniu (sprzeczność, ale właśnie taki usztywniony luz) jest obecny w tej piosence:
http://www.youtube.com/watch?v=pHKCw3dJhqA
taka ani ładna, ani bzydka, bisurmańska nuta. ale nie o nutę chodzi najbardziej, a o nurt, jakim poprzez nią przywołujemy.
bo. bandzik. fajny bandzik (http://www.youtube.com/watch?v=KhFDqKjP6c0&feature=related). zaliczany jest do rodzącego się obecnie nurtu. "lata osiemdziesiąte, ciekawy okres życia mego" i "wszystko na mój koszt, wszystko na mój koszt", zdaje się mieć w głowie David Keenan, który ten nurt próbował ogarnąć i uzasadnić, a do tego - dać mu jakoś na imię. w naszej ocenie
wyszedł mu najciekawszy tekst spośród opublikowanych w prasie muzycznej w tym roku. Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich udostępnia Wam skany stron słynnego "Wire" z tym artykułem:
http://www.lastfm.pl/user/ZSRR/journal/2009/07/20/2vs6nd_hypnagogic_pop

Najlepszy wiersz z nagrodzonych na 18. edycji Baczyńskiego (zestaw Autorki zajął 2. miejsce)




muzyka do towarzystwa
http://www.youtube.com/watch?v=aHbxEPoW6S8



Kamila Pawluś



W drodze do Mustangu


Oddychając paniką i potem zwierząt – przy każdym stąpnięciu obłok

sproszkowanego łajna – rytmiczne powtórzenia kroków, wkradający się nocą

chłód – nasłuchiwaliśmy, czy nie dotknie nas wśród rzadkich drzew, orzeźwiających

jąder pomarańczy; czy nie pochwyci, nie wstrząśnie, przeistoczy; łowiąc czujnym okiem

wszelkie zakłócenia rytmu, rejestrowaliśmy, agenci wywiadu z innej części planety, jak

wznoszą się i opadają pola sensu, wykreślone starannie pierścienie wegetacji;

nasłuchiwaliśmy, z każdym kamieniem zbliżając się do granic, może zagrzechoczą kości,

załomocą drewniane rekwizyty, gardłowy zaśpiew rozerwie monotonię wzgórz. Tymczasem

mijały nas białe i czarne plutony owiec, oficerowie w chustach ciskali rozkazy w nieznanym

języku, słońce lizało piach; na ścianach domów i przydrożnych słupach kwitły, czerwono,

niebiesko, skuteczniejsze niż czary Milarepy, bardziej toksyczne niż tojad, którym zatruwano

broń – hieroglify idei: siermiężny sierp, młot; rozszczepiające kamień ostrze deklaracji:

Nepal Maoists Area – ciarki, jakby sam Marks-Lenin zstąpił i machał do nas

rozkładającą się ręką.



[źródło: http://free.art.pl/slkkb/konkurs-18.htm]

piątek, 16 października 2009

prezentacja zrobiona mniej kreatywnie



Marcin Zegadło


VERTIGO


Wciąż wracam, miękki od poparzeń, łagodny jak nasienie na wytartej

skórze. Możesz mnie połknąć bez obaw, rozpuszczam się w tobie,

spóźniony i cichy, do końca bezpieczny. Niczym już nie grożę. Jestem

obudzony. Opowiem ci wszystkie czarno-białe bajki. Będą uschnięci


chłopcy w brudnych pajęczynach, przemoknięte dziewczęta na

nieczynnych stacjach – podobne do ciebie jak siostry, które odeszły

do obcych mężczyzn z kolorowych dzielnic. Będą zmartwychwstałe

dzieciaki - na wiecznej gwarancji, nietknięte przez złe wiersze


w przesadnych intencjach. Godziny, przez które musimy się przebić.

Cóż jeszcze? Bezpieczna przeprawa przez szumiącą rzekę? Staranne

aranżacje. My – bez powodu jak bez winy. W nieustannej przenośni.

Już się nakochałaś. Już się nakochałeś. Teraz możesz odetchnąć


z przenoszoną ulgą. Wciąż mi się opłacasz. Chociaż kalkulacje

mamy już za sobą. Staramy się zmieścić w ciasnych epilogach.

Będziemy dojrzewać w słońcu na błyszczących plażach. Będziemy


rodzić jak ziemia surowe owoce.


17.06.2009 r.

Częstochowa




OBRĘCZ. OBLĘŻENIE

Na tobie się kończę. Mam jeszcze w zanadrzu kilka uciesznych

gestów (dramatyczne wyjścia w przypadku awarii, która musi

nastąpić żeby nas nie zawieść, nie zwieść na stabilne i pewne

manowce). Masz w sobie tak niewiele z chłopców śpiących


pod soczystym drzewem. Masz w sobie tak niewiele.– mówi

mrużąc oczy i przepada we śnie jak w dusznym terrarium. Jestem

na śmierć zdany. Posłuszny i niewierny bawię się twoją tęczą,

kurczę się w modnych ciuszkach i doglądam wystaw. Czas


nam pokazał i czas nas pokarze. Zapraszam na karuzelę,

powirujmy wspólnie nad fontannami ognia, nad dymiącym

miastem. Sen się wypełnia jak getto. Będą nas wywozić.

Transport czeka gotowy na sygnał odjazdu. Nie będzie już poza nami


innego źródła bijącego z rany. Jestem wyschniętym sercem,

niewidomym dzieckiem po które sięgasz przez gęstą odległość.


Niczego nie pragnąc wciąż zostawiasz na mnie


swój oddech


jak płonącą gazę.


06.06.2009 r.

Częstochowa


[żródło: http://zeszytypoetyckie.pl/poezja/164-marcin-zegado-prezentacja]

po piąte (piwo skocz, jeśli łaska)

tytuł piątego punktu pierwszego posta brzmiałby, gdybyśmy byli wrogami numerologii i duchowymi jątrzycielami, a po co to komu? [i tu miała nastąpić odpowiedź nr 1, nacechowana tak i owak, związana z jakąś częścią tych z Państwa, którzy wchodząc w posiadanie egzemplarza tegorocznej nike zetknęliby się z utworami jej Autora po raz pierwszy. w związku z tym odpowiedź nr 1 zostaje pominięta] a więc uważamy, że na tej zasadzie, na jakiej po coś komuś przydaje się to, co jakieś dziewczyny (a co) grające noise pop w piwnicach i chłopaki zasuwające hardcore w kominiarach NA TERENIE jak najbardziej strejtedżowego garażu wydają na usyfionych siedmiocalówkach. znam paru takich, którzy z tego czerpią wampiryczną przyjemność, którzy te energie chłoną i przełykają, aż im gula skacze za białymi kołnierzykami, więc temat uważam za wyczerpany. finito.

coś spoza dusznego terrarium?

1. a tak. coś w moim odczuciu ciekawszego, niż ustandaryzowany poetycki pop, którego faworyzowania przez liczących się na rynku graczy jesteśmy w naszym kraju świadkami. ale wciąż pop. czyli nienudny, dobrze napisany, z przyzwoitą ilością ciekawych hooków, poszukujący, nieszablonowy, kolorowy. avant pop w poezji.

2. ale też może się tu znaleźć coś zrodzonego w bólu, ciężko chodzącego, monochromatycznego, hooki ostentacyjnie lekceważącego na rzecz jakiejś prawdy, jakiegoś życia, jakiegoś podania ciepłej ręki p. Maliszewskiemu (którego cenimy, lubimy). no bo nie piszę tego bloga w pokoju w akademiku, więc nie muszę być jakimś -istą albo kilkoma -istami naraz. sumując, co w tym punkcie opisane, to będzie garażowy, lo-fi pop z pasją. nawalanie w aparat ortodontyczny dziadka, w pukiel babci, w nery sąsiada. i w moje SERCE (taaa; serce, sirdce, heart, kjerne, hjerte).

3. poetki i poeci. no bo obie te grupy literackie mają poważny dorobek, historię i potencjał. obie są starsze od Skamandra, od horacjan nawet (byli tacy?). więc poetki, poeci, tekstki, teksteci.

4. forma. w czwartym punkcie o tym rozkminiać to akurat, bo czwórka znaczy pełnia. domknięcie. sformalizowanie. niesłuszna gra? wpadnijmy więc w ciąg. bo będzie się to układało w ciąg jakichś mniej lub bardziej kreatywnie zrobionych prezentacji. poetki i poeci będą przybywać z klipami towarzyszącymi, będą dowcipy i ogólnie festiwal.

to tyle tytułem. piątki już do pełni wypadać nie dodaje.