piątek, 16 października 2009

prezentacja zrobiona mniej kreatywnie



Marcin Zegadło


VERTIGO


Wciąż wracam, miękki od poparzeń, łagodny jak nasienie na wytartej

skórze. Możesz mnie połknąć bez obaw, rozpuszczam się w tobie,

spóźniony i cichy, do końca bezpieczny. Niczym już nie grożę. Jestem

obudzony. Opowiem ci wszystkie czarno-białe bajki. Będą uschnięci


chłopcy w brudnych pajęczynach, przemoknięte dziewczęta na

nieczynnych stacjach – podobne do ciebie jak siostry, które odeszły

do obcych mężczyzn z kolorowych dzielnic. Będą zmartwychwstałe

dzieciaki - na wiecznej gwarancji, nietknięte przez złe wiersze


w przesadnych intencjach. Godziny, przez które musimy się przebić.

Cóż jeszcze? Bezpieczna przeprawa przez szumiącą rzekę? Staranne

aranżacje. My – bez powodu jak bez winy. W nieustannej przenośni.

Już się nakochałaś. Już się nakochałeś. Teraz możesz odetchnąć


z przenoszoną ulgą. Wciąż mi się opłacasz. Chociaż kalkulacje

mamy już za sobą. Staramy się zmieścić w ciasnych epilogach.

Będziemy dojrzewać w słońcu na błyszczących plażach. Będziemy


rodzić jak ziemia surowe owoce.


17.06.2009 r.

Częstochowa




OBRĘCZ. OBLĘŻENIE

Na tobie się kończę. Mam jeszcze w zanadrzu kilka uciesznych

gestów (dramatyczne wyjścia w przypadku awarii, która musi

nastąpić żeby nas nie zawieść, nie zwieść na stabilne i pewne

manowce). Masz w sobie tak niewiele z chłopców śpiących


pod soczystym drzewem. Masz w sobie tak niewiele.– mówi

mrużąc oczy i przepada we śnie jak w dusznym terrarium. Jestem

na śmierć zdany. Posłuszny i niewierny bawię się twoją tęczą,

kurczę się w modnych ciuszkach i doglądam wystaw. Czas


nam pokazał i czas nas pokarze. Zapraszam na karuzelę,

powirujmy wspólnie nad fontannami ognia, nad dymiącym

miastem. Sen się wypełnia jak getto. Będą nas wywozić.

Transport czeka gotowy na sygnał odjazdu. Nie będzie już poza nami


innego źródła bijącego z rany. Jestem wyschniętym sercem,

niewidomym dzieckiem po które sięgasz przez gęstą odległość.


Niczego nie pragnąc wciąż zostawiasz na mnie


swój oddech


jak płonącą gazę.


06.06.2009 r.

Częstochowa


[żródło: http://zeszytypoetyckie.pl/poezja/164-marcin-zegado-prezentacja]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz